Powiem Wam szczerze, że od momentu, w którym dowiedziałem się, że w meczu z Juventusem nie zagra Diego Lopez bardzo mocno myślałem o tym, że gra on nogami o wiele lepiej od Abbiatiego. Jak sobie przypominałem niektóre wybicia piłki nogą w wykonaniu Christiana, to mi się robiło słabo. I dziś Fifa uświadomiła mi, że miałem rację, bowiem cały mecz w fifowym prognostyku spieprzył mi właśnie Abbiati.
Zaczęło się bardzo dobrze, bo już w pierwszej akcji zdobyłem bramkę na 1:0. Gola głową strzelił Menez, a dośrodkowywał mu Stephan El Shaarawy. Byłem mega zadowolony, bo mistrzem w Fifę nie jestem, a grając na World Class byłem pewien, że mocno przegram. Mądrze się broniłem, nie oddawałem rywalowi piłki, wycofywałem do obrońców, spokojnie sobie rozgrywałem. Raz jednak, już po 70 minucie podałem do Abbiatiego, a ten super wybił piłkę wprost pod nogi Asamoaha, który to strzałem z dystansu ładnie go zaskoczył. Co ciekawe w powtórkach z Fify, które dziś nagrałem, gol ten nawet się nie pojawił. Musiał być żenujący.
Chwilę później, kiedy wciąż byłem wkurzony, Juve raz jeszcze mnie zaatakowało i wyszli na prowadzenie. Gola strzelił Tevez, który dzięki swojemu wzrostowi łatwo pokonał naszego obrońcę…
Po straconej bramce miałem jeszcze dwie okazje: Honda trafił w poprzeczkę, a Menez został zablokowany.
Wnioski po tym meczu mam takie, że źle gra mi się tą taktyką, którą preferuje Inzagi. Wolałbym mieć Hondę w pomocy w miejsce Polego, a w ataku Torresa z Szarym i Menezem na skrzydłach.
Mam nadzieję, że Milan zagra dziś lepiej. Poniżej skrót z mojego meczu.