AC Milan popadł w dołek, z którego wyjść po prostu nie może. W środowy wieczór, w ramach 25. kolejki Serie A, mediolańczycy zaledwie zremisowali z Udinese 1:1. Remis podopieczni Stefano Piolego wywalczyli praktycznie w ostatniej akcji tego meczu.
Rzut karny kryjący złą postawę
Ten pojedynek dla drużyny AC Milan nie układał się praktycznie od samego początku. Piłkarze z San Siro musieli sobie radzić bez podstawowych zawodników – na przykład Zlatana Ibrahimovicia, ale mimo to martwiąca wydaje się aż tak słaba postawa. W pierwszej części tego pojedynku, Milan oddał trzy strzały, które w komplecie okazywały się celne. Żaden z nich nie zagroził jednak mocniej bramkarzowi Udinese.
Zobacz także: Otavio przejdzie do Milanu?
Pierwsze 45 minut zakończyło się bezbramkowym remisem, z którego zadowoleni byli zapewne goście. W drugiej części chmury nad ekipą Stefano Piolego zrobiły się jeszcze ciemniejsze. W 68. minucie Gianluigiego Donnarummę pokonał Rodrigo Becao, a więc AC Milan musiał gonić wynik. Biorąc pod uwagę tak słabą postawę w tym spotkaniu, trudno było jednak wierzyć, że uda się wyrwać choćby punkt.
Rękę w stronę „Rossonerich” wyciągnął jednak zespół Udinese. W doliczonym czasie meczu piłkę ręką zagrał Jens Strygen Larsen, a bramkę z rzutu karnego zdobył Franck Kessie. AC Milan uniknął zatem porażki, ale jeśli Inter pokona Parmę, strata do rywala zza miedzy wzrośnie już do sześciu oczek.
fot.gettyimages.com