Według datowanych na 13 kwietnia informacji portalu internetowego włoskiego dziennika „Corriere della sera”, wznowienie treningów drużyn Serie A planowane było na 4 maja. Co do wznowienia samych rozgrywek ligowych, brano pod uwagę dwa terminy: 30 maja lub 2 czerwca.
Nie można jednak wykluczyć, że wobec wciąż nieunormowanej sytuacji epidemiologicznej na terenie Półwyspu Apenińskiego, kontynuacja piłkarskiej rywalizacji we Włoszech w ogóle okaże się niemożliwa i skłoni tamtejszą federację piłkarską do przedterminowego zakończenia sezonu. W takim wypadku po kolejne trofeum mistrzowskie sięgnąłby najbardziej utytułowany klub Italii, Juventus Turyn.
Nie ulega wątpliwości jednak wątpliwości, że taka decyzja wzbudziłaby największe rozżalenie w Rzymie, wśród włodarzy i kibiców stołecznego Lazio. Na ten moment „biancocelesti”, zajmujący w tabeli pozycję vice-lidera, tracą do swojego rywala z Turynu zaledwie jedno „oczko”. Znaczący jest też fakt, że w rundzie wiosennej oba zespoły nie miały możliwości zmierzyć się w bezpośrednim starciu, które w kontekście rywalizacji „łeb w łeb”, mogłoby zadecydować o mistrzostwie. Nic więc dziwnego, że rzymscy działacze naciskają na dokończenie rozgrywek przy pustych trybunach lub choćby dociągnięcie ligi do etapu 34. kolejki, czyli meczu jedynych potencjalnych pretendentów do tytułu. Oficjalnie Juventus także zapewnia o chęci kontynuowania rywalizacji i udokumentowania swoich mistrzowskich aspiracji na boisku, o ile pozwolą na to rygory bezpieczeństwa.
Nie jest jednak tajemnicą, że wygodne dla turyńczyków zakończenie rozgrywek obecnego sezonu mogą przeforsować kluby z dołu tabeli, które optują za takim właśnie rozwiązaniem i jednocześnie uchroniło je przed spadkiem z Serie A. Jednego wszak możemy być pewni: jeśli liczba zachorowań na koronawirusa nie zacznie maleć w sposób znaczący, próżno oczekiwać, by włoska federacja piłkarska podjęła odpowiedzialność za wznowienie rozgrywek.