W sobotę mieliśmy okazję przegrać kolejny mecz w Serie A. Tym razem pobił nas Juventus. Mecz był o tyle przygnębiający, że ja, jako naiwny, szalony i przesadnie wierzący w możliwości Milanistów kibic, ani przez jedną sekundę nie podejrzewałem naszych piłkarzy o to, że są w stanie strzelić Juventusowi gola. Byłem z kolei pewien, że przed utratą bramki może uchronić nas tylko i wyłącznie geniusz i fart 16 latka. Długo nas chronił, ale na idiotę nie ma mocnych i po błędzie Abate Gigi w końcu skapitulował. Nie o tym meczu chcę dziś pisać, a o naszym trenerze i jego wizji Milanu.
Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w chwili obecnej Milan w przytłaczającej większości składa się z piłkarzy przeciętnych. Aby tacy piłkarze wygrywali potrzebny jest trener, który odpowiednio ich zmotywuje, którzy zmusi ich do wytężonej pracy i który ochrzaniał będzie tych z nich, którzy po meczu nie będą wymitować z wysiłku. Tacy właśnie są obaj trenerzy, o których wspomniałem w tytule tego artykułu.
Oni potrafili z zawodników przeciętnych wycisnąć więcej, niż ktokolwiek inny. Ich zespoły pomimo pewnych braków w technice potrafiły zabiegać rywali, zamęczyć ich, a w końcu zaskoczyć. To oni z zawodników przeciętnych potrafili zrobić ludzi, o których bili się najwięksi w Europie, odsyłając ich często po roku do innych klubów. Mihaijlovic taki nie jest i nie będzie.
Większość z nas liczyła na to, że Serb, który przezył wojnę, wygląda na twardziela i mówił o tym, że od swoich graczy wiele wymaga będzie kolejnym Kloppem, Simeone, czy nawet Conte. Ja już dziś mogę powiedzieć, że tak nie będzie. Tak samo jak i mogę powiedzieć, że ten Milan nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów.
Drużyna Mihaijlovica wziąż nie ma swojego stylu gry. A po okresie przygotowawczym i 13 kolejkach ligowych mieć go powinna (patrzcie na obecny Liverpool). Mało tego, my nie tylko nie mamy stylu, ale też nie mamy pomysłu. Kiepskie lub bardzo słabe spotkania przeplatamy przypadkowymi wygranymi, nawet takimi jak ta z Lazio. Nasi zawodnicy nie tylko nie są w stanie wykreować żadnej akcji… oni ani wściekle nie biegają, ani nie stosują dobrego pressingu w każdej formacji, ani dobrze nie bronią. Obecnie kibic Milanu cały czas żyje w napięciu, bo jak się okazuje nasi są w stanie stracić gola nawet w najmniej spodziewanej sytuacji, ba – oni są w stanie oddać rywalowi piłkę podczas spokojnego wyprowadzania akcji… oni potrafią nawet z ataku pozycyjnego w okolicach pola karnego rywala doprowadzić piłkę jak po sznurku do bramkarza… naszego.
Nie ma co ukrywać, Mihaijlovic nie jest trenerskim geniuszem, gdyby był, to pewnie zatrudniłoby go już Juve. Mamy średni Milan, mamy też średniego trenera. Jeśli nikt nie chce ciągnąć nas w górę, to jest to zestaw idealnie do siebie dopasowany.
Aha, pamiętajcie o tym, że Mihaijlovoc jest mocny w gębie. Dzielcie to co on mówi przez 7. Będziecie mniej zaskoczeni oglądając „nowy Milan”
Forza Milan!