AC Milan przegrał w trzeciej kolejce Serie A z Juventusem 0 do 1. Wygrał zespół lepszy, zespół, którego trener znając Milan doskonale wykorzystał jego wady. Wady, które on sam wypracował (ciągłe sprowadzanie toporonych pomocników). Gola dla Juve strzelił Tevez.
Emocjonująca pierwsza połowa
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że pierwsza połowa tego meczu była bardzo emocjonująca. Szkoda tylko, że głównie przez to, że w napięciu obserwowaliśmy grę Juventusu, który raz po raz zagrażałem bramce Milanu. Zacznijmy jednak od tego co dobre, bo Milan też miał swoją sytuację. Około 29 minuty Muntari dobrze dośrodkował w pole karne, a w nim o dziwo pojedynek główkowy wygrał Honda. Gdyby nie to, że w bramce Juve stał Buffon, to być może cieszylibyśmy się z bramki. Później, jak i wcześniej, było już gorzej. Juventus nas cisnął, grał pressingiem, widać było, że Allegri doskonale zna problemy Milanu (brak pomocnika potrafiącego przytrzymać piłkę, wyprowadzić ją. Chciałbym zauważyć, iż dawno nie widziałem meczu, w którym jakaś drużyna tak często traciłaby piłkę na swojej połowie, to było karygodne. A jeszcze dłużej nie widziałem meczu, w którym drużyna, która tak często traci piłkę na swojej połowie nie traciłaby gola. Z ciekawszych rzeczy, to w pierwszej połowie widzieliśmy jeszcze strzał Marchisio w słupek, obronę Chirtsiana po strzale Llorente (ładna kombinacyjna akcja Juve). Generalnie trzeba sobie szczerze powiedzieć, iż pierwsze 45 minut pokazywało, kto w zeszłym sezonie był Mistrzem Włoch, a kto średniakiem. Chcąc też powiedzieć coś dobrego o Milanie, warto zauważyć, iż w tych 45 minutach z dobrej strony pokazali się nasi obrońcy, którzy może poza jednym głupim podaniem na początku meczu sprawiali wrażenie przytomnych.
Druga połowa… hmm bez nadziei
Druga połowa była przynajmniej dla mnie męczarnią. Patrząc na nasze problemy z utrzymaniem się przy piłce po prostu czekałem na gola Juventusu, a po nim nie wierzyłem w to, że my możemy coś zmienić. Niemniej jednak chcę naszych zawodników pochwalić, bowiem osiągnęli bardzo dobry wynik jak na to, czym dysponują. Juventus robił swoje, dalej wysoko nas atakował, a Milan dalej nie był w stanie nic zrobić, głównie przez słabą grę w pomocy. Ja wiedziałem, że nie mamy w pomocy zawodników kreatywnych, ale dziś okazało się, że nie tylko są toporni, ale też mają kondycję słabszą, niż zawodnicy Juve. W głowie mi się nie mieści, że Muntari dograł ten mecz do końca.
Inzaghi próbował zmian, wpuścił Bonaventurę, Pazziniego i Torresa, ale na niewiele się to zdało. Juve nas wykończyło fizycznie, a może to my sami się wykończyliśmy nie będąc w stanie po prostu pograć piłką. Na Juve jesteśmy za mali, ale wierzę, że na wdrapanie się do trójki nas stać. I taki musi być nasz cel.