Milan zaprezentował dramatyczną serię porażek podczas tournee po Stanach Zjednoczonych. Po porażkach kolejno z Olympiakosem i City, przyszła kolej na Liverpool. Ten sam, który ograł nas w Stambule w 2005 roku, a my zrewanżowaliśmy się mu dwa sezony później. Wygrana z meksykańskim klubem absolutnie nie znaczy nic w kontekście tego , co Milan pokazał podczas meczów z europejskimi zespołami. Sparingi pokazują, że nie tylko mamy problem z grą w obronie, ale także z atakiem. Jedna bramka zaaplikowana w trzech meczach to stanowczo za mało.
Na jednym z ostatnich treningów Milanu miało dojść do zgrzytu – Mario Balotelli, który zaciął się i nie strzela, miał nakrzyczeć na swoich kolegów, że jak on ma strzelać, skoro oni tak grają ? Niby chłopaczyna ma sporo racji, z pustego nawet i Salamon Balotelli nie naleje, ale sam też powinien coś od siebie pokazać, albo chociaż biegać pełne 90 minut. Już od dłuższego czasu mówi się o tym, że Super Mario jest na celowniku Arsenalu (w grę wchodzi transakcja wiązana, gotówka plus Campbell, którym Milan jest żywo zainteresowany), oraz Galatasaray. Montolivo leczy poważną kontuzję, więc trochę nam będzie brakować osoby playmakera i kapitana zarazem. Nie ma Kaki, który rozgrywał. Prawda jest taka, że dziś nazwa „Milan” straciła swój blask. Można za to winić piłkarzy, można winić Inzaghiego, można winić Baśkę Berlusconi … Ale co oni winni ? Głównym problemem Milanu jest duet Galliani & Silvio Berlusconi. Ja rozumiem, że jest kryzys ekonomiczny i on także uderza w kluby, rozumiem, że szejkowie nie chcą pchać kasy w skostniałą i uchodzącą za skorumpowaną Serie A, ale na pewno nie usprawiedliwia to faktu, że obaj wyżej wymienieni panowie działają wręcz destrukcyjnie na Milan. Przykładowo potrafimy wydać krocie (jeżeli patrzymy na umiejętności czysto piłkarskie) na przeciętnego i nie pasującego do nas Matriego, a potem oddać go za bezcen w porównaniu z tym, co za niego daliśmy Juventusowi. Dobrze, że nie wiedzieć czemu mamy dobre układy z madryckim Realem, bo najpierw Kaka za friko, a teraz za identyczną w sumie sumę dostajemy Diego Lopeza, jakby nie patrzeć pierwszego bramkarza najlepszej europejskiej ekipy z ubiegłego już sezonu. Wydaje mi się, że za Gallianich i Berlusconich tak to właśnie będzie wyglądać, kupujmy tych, których gdzie indziej nie chcą (Lopez wyleciał bo przybył fenomenalny Navas) oraz tych, którzy są bez klubów, nieważne, czy mających wyrobioną choćby solidną markę (Alex), czy będących co najwyżej średniakami (Agazzi). Dobrze, że na San Siro nie dotarł jeszcze news, że Smolarek nie ma nigdzie umowy, bo pewnie łysy już by działał. Szkoda nam 7 baniek na Taarabta, a co gorsza, 4 miliony za Ramiego były dla nas bardzo długo przeszkodą nie do przejścia.
Amerykańskie tournee Milanu trzeba uznać wręcz za kompromitujące. Tak wielkiemu zespołowi nie wypada tak przegrywać. Ale co z tego, zaraz nasz duet sterników zasiądzie za stołem popijając drinki i umawiając się na kolejne bunga bunga, wykona telefon i zakontraktuje nam albo kolejnego darmowego emeryta, albo będzie nas mamił bajkami o bajecznym wypożyczeniu chociażby Cerciego, którego łysy ma zamiar wypożyczyć … na raty. City kupuje i nas ogrywa 5:1, Liverpool kupuje i też nas skopał. 1 gol w trzech meczach i aż 10 wyjętych z sieci, z czego większość po błędach wynalazku sterników – Agazziego. Łyso Ci, Silvio ?