To już kolejny mecz, w którym nie można mówić o klęsce czy wstydzie. Milan wygrał dziś z Chievo 3:0, a zrobił to bardzo przekonująco. Mogło bowiem być to zwycięstwo jeszcze wyższe. Wydaje mi się, że był to pierwszy mecz w tym sezonie, po którym kibice Milanu poczuć mogli pełna satysfakcję.
Dobrze od początku
Dobry początek w wykonaniu całej drużyny i udany jubileusz Kaki, to takie krótkie podsumowanie tego spotkania.
Milan zaczął mecz z werwą. Już w 4 minucie prowadzenie dał nam Balotelli po tym, jak świetnie dośrodkował mu Adil Rami. To, że Balo to wykorzystał, to małe piwo, ale samo dośrodkowanie – palce lizać. Szkoda, że Abate tak nie dośrodkowuje, ale jak widać ma się od kogo uczyć 😉
Kolejnym miłym akcentem w meczu był pierwszy gol Kaki, który strzelił go w swoim 300 meczu dla Milanu. Przy tym golu popisał się Honda, który chyba po raz pierwszy pokazał, dlaczego kibice Milanu tak bardzo czekali na jego przybycie. Szkoda, że sam Honda zmarnował doskonałą sytuację (jeszcze w pierwszej połowie), bo mógł dobry występ zwieńczyć golem.
Druga połowa meczu toczyła się pod dyktando Milanu. W 54 minucie Kaka najpierw dobrze dośrodkował z rzutu wolnego (Honda znów powinien strzelić gola), a później elegancko przejął piłkę w rogu pola karnego i technicznym strzałem umieścił ją przy długim słupku dając Milanowi trzy bramkową przewagę.
To był dobry mecz Milanu
Milan nie wygrał dziś przypadkowo. Nasi ulubieńcy zagrali naprawdę dobrze i poza kilkoma minutami nie mieli żadnego przestoju. Gra wyglądała ciekawie i liczę na to, że w takim właśnie kierunku Milan zmierzał będzie pod wodzą Seedorfa. Dla mnie największym pozytywem tego meczu było to, że Milan przy prowadzeniu 1, 2, czy 3:0 nie zatrzymał się, ale ciągle grał agresywnie starając się o kolejne gole. Za Allegriego bardzo mi tego brakowało.